Koło dojazdowe lub klasyczna opona zapasowa to nie jedyne przedmioty na wypadek złapania gumy, które można znaleźć w bagażniku nowego auta. Producenci chcąc oszczędzać na dodatkowym wyposażeniu tną koszty, również te na wypadek awarii. Z tego względu nie powinno już zaskakiwać, że zamiast mniejszego lub większego koła, znajdziemy w bagażniku małą puszkę z napisem „koło zapasowe w sprayu”. Co kryje się pod nazwą rodem z kreskówek i czy pianka do opon może rywalizować z klasycznym gumowym zapasem?
Koło zapasowe w sprayu to nic innego jak łatka w formie aerozolu
Koło zapasowe w sprayu to nic innego jak specjalna pianka w puszce, którą w przypadku przebicia, aplikuje się przez wentyl opony do jej wnętrza. Wypełnianie opony pianką łata nieszczelność oraz nadaje oponie ciśnienie, a tym samym przywraca jej właściwości jezdne. Zestaw naprawczy do opon w sprayu uznaje się za alternatywę do stosowanych od lat pełnowymiarowych kół zapasowych oraz tzw. „dojazdówek”, czyli kół o mniejszej od oryginalnych średnicy.
Czy jednak łatka w sprayu to rozwiązanie, na które zawsze można liczyć? Niekoniecznie, ponieważ pianka do opon ma nieco inne założenie funkcjonalności od tych klasycznych rozwiązań.
Jak widać koło zapasowe w sprayu nie jest rozwiązaniem idealnym, co potwierdzają również negatywne opinie konsumentów. Nie należy zapominać, że nawet w najlepszym wypadku dojazdówka w sprayu nie zastąpi tej prawdziwej. Nie mniej uszczelniacz do przebitych opon ma swoje zalety i to całkiem sporo.
Koło zapasowe w sprayu nie przyda się w przypadku opon niskoprofilowych
Największą zaletą pianki w sprayu jest jej cena. Za pojemnik zapłacimy od 20 do 40 zł. To niewiele jeśli porównamy tę kwotę z ceną dodatkowej opony lub koła dojazdowego. Jest też łatwo dostępna, znajdziemy ją praktycznie na każdej stacji.
Inna mocną stroną tego rozwiązania jest fakt, że awaryjny uszczelniacz opon sprawdzi się idealnie w przypadku małych dziur powstałych w bieżniku. Stosując zapas w sprayu oszczędzimy czas i siły potrzebne na uciążliwą wymianę opony. Nie ma tu jednak co ufać producentom, zapewniającym że ich koło zapasowe w sprayu jest w stanie wypełnić dziurę nawet do 5 mm. To się w większości przypadków nie uda.
Wożenie samej pianki w sprayu to niezaprzeczalna oszczędność miejsca w aucie. Jeśli zdecydujemy się zrezygnować z ogumienia zapasowego na rzecz puszki aerozolu, co nie jest dobrym pomysłem, mamy praktycznie cały bagażnik do dyspozycji i około 15 kilogramów wagi auta mniej. Tyle bowiem waży przeciętne koło zapasowe z felgą.
Oprócz ograniczeń płynących z samych założeń zastosowania, zapasówka w sprayu posiada też inne cechy, które stawiają ja niżej od tej klasycznej – gumowej. Przede wszystkim wypełnienie opon pianką nie gwarantuje uzyskania odpowiedniego ciśnienia, to z kolei sprawia, że musimy poruszać się z ograniczoną prędkością, żeby nie uszkodzić opony.
Problemem może być też wulkanizator. Uszczelnienie opony za pomocą sprayu wymaga późniejszego czyszczenia ogumienia. Nie każdy zakład jest do tego chętny, ze względu na czasochłonność procesu i stosunkowo niewielkie pieniądze jakie można za tę usługę otrzymać.
Awaryjne uszczelniacze mają różną formę, niezależnie od sposobu w jakie się je dozuje czy pojemności opakowania. Na rynku dostępna jest zarówno pianka do opon jak i zapas w postaci płynnej cieczy. Oba te rozwiązania dozowane są sprayem z puszki, natomiast ich skuteczność jest różna.
Wiele zależy od producenta, nie mniej większą skuteczność osiąga pianka do opon.
Uszczelniacze do opon w sprayu można podzielić na dwie grupy ze względu na metodę aplikacji – te aplikowane z puszki i te przy pomocy kompresora. O ile w samym składzie preparatów trudno znaleźć z tego względu jakieś różnice, o tyle efekt wypełnienia gumy powietrzem jest już bardzo różny.
Zestaw naprawczy do opon w sprayu z kompresorem zapewnia wyższą końcowa wartość ciśnienia
Ten rodzaj uszczelniacza wprowadza się do wnętrza opony bezpośrednio wężykiem z puszki. Aerozol należy silnie wstrząsnąć przed użyciem. Opona musi być ułożona w takie sposób, żeby wentyl znajdował się na dole. Wężyk dołączony do uszczelniacza posiada specjalną końcówkę, którą należy wkręcić w zawór przebitej opony, a następnie wpuścić całą zawartość puszki do wnętrza. Pianka naprawcza do opon uszczelnia dziurę, a ciśnienie aerozolu pompuje oponę.
Kiedy puszką od koła zapasowego w sprayu będzie już pusta, należy odłączyć wężyk. Teraz ważne jest odpowiednie rozprowadzenie pianki we wnętrzu opony. W tym celu należy przejechać od 4 do 5 km z prędkością poniżej 40 km/h. Dokładna odległość i maksymalna prędkość zależą od indywidualnych wytycznych producenta.
Uszczelniacze do opon w aplikowane bezpośrednio z puszki mają jeden podstawowy minus – niskie ciśnienie, którym zostanie nabita opona. Dodatkowo bez wizyty na stacji benzynowej nie sprawdzimy dokładnego ciśnienia jakie zostało wtłoczone. Małe szanse, że w oponie znajdzie się powietrze o wartości ciśnienia przekraczającej jeden Bar. Lepsze efekty otrzyma się stosując uszczelnienie do opon za pośrednictwem kompresora podłączanego do samochodowego gniazdka 12V.
Zestaw naprawczy do opon, dodawany przez producentów do nowych aut, zwykle składa się z dwóch elementów:
Łatka w sprayu pomoże na drobny gwoźdź, wkręt czy śrubę w oponie
Oponę ustawiamy w taki sposób, żeby dziura znajdowała się na górze. Jeśli w gumie nadal znajduje się element odpowiedzialny za przebicie, taki jak gwóźdź, wkręt czy śruba nie należy go usuwać. Działa jak korek, a po wyjęciu może okazać się, że powstały otwór będzie zbyt szeroki do naprawy.
Piankę do opon zawartą w zestawie naprawczym należy podłączyć bezpośrednio do wentyla opony. Przewody kompresora trzeba rozwinąć – kabel zasilający połączyć do gniazdka w samochodzie, natomiast wężyk ciśnieniowy do puszki ze sprężonym uszczelniaczem. Wszystko powinno odbywać się przy wyłączonym silniku.
Następnym etapem naprawa przebitej opony samochodowej przy pomocy koła zapasowego w sprayu jest uruchomienia silnika auta, a tym samym kompresora. Pianka do opon wraz z powietrzem powinna być wtłaczana do wnętrza opony, aż wskaźnik ciśnienia zacznie pokazywać wartość rekomendowaną dla danego ogumienia – najczęściej 2-2,5 Bara.
Dalej postępować należy podobnie jak w przypadku pianki rozprowadzanej bezpośrednio sprayem – wolna jazda przez kilka kilometrów.
W przypadku kiedy po upływie kilkunastu minut pompowania ciśnienie w oponie nadal nie rośnie, a nawet spada, jedynym rozwiązaniem, które pozostanie będzie koło dojazdowe lub laweta.
Decydując się na koło zapasowe w sprayu trzeba być świadomym jego ograniczeń na drodze.
Spray do opon nie jest produktem, które w pełni może zastąpić ogumienie awaryjne w postaci „dojazdówki” lub klasycznego koła zapasowego. Ma szereg ograniczeń i wad, co sprawia, że nadaje się do zastosowania tylko przy określonych uszkodzeniach. Koło zapasowe w sprayu to jednak coś więcej niż pianka do opon. W niejednym przypadku awaryjny uszczelniacz pozwoli nam oszczędzić czas potrzebny na wymianę opony lub koszty związane z wezwaniem pomocy drogowej. Dojazdówka w sprayu powinna leżeć jednak obok dojazdówki z gumy.
5 Komentarze
Fajna fotka do artykułu, A poza tym to zapas w sprayu jest syfem strasznym. Z czego oni to produkują, ze tak śmierdzi?
nie każdy wypełniacz śmierdzi
ile kilometrów mozna przejechać na kole zawodowym w sprayu? i jak to jest z tym czyszczeniem? Trudne czy nie trudne?
Zwykle 10 do 15 max. Nie ma co wierzyć w bajki, które podają producenci
Czy pianka w sprayu starcza na jedną oponę, czy można jej jeszcze użyć??